Conlang Wiki
Symbol protestów w Kandanii

"Otwarty ptak"- Ammai-bnama- w narodowych barwach Kandanii, nawiązuje wyglądem do jednego z symbolu kandańskości- sokoła, a także do otwartej księgi, używany jako symbol pokojowych protestów przez studentów, stał się z czasem nieformalnym godłem protestujących

KPO ruch

Flaga Kandanijskiego Ruchu Obywatelskiego- od VII 2020 r.

Protesty społeczno-polityczne rozpoczęte 23 czerwca 2020 r. w stolicy Kandanii, Kámie, trwające z różnym natężeniem do dziś (czerwiec 2021 r.). Spowodowane zostały pogarszającą sie sytuacją na rynku pracy, rynku mieszkaniowym, w służbie zdrowia, a także ujawnionymi skandalami dotyczącymi powiązań świata biznesu i polityki. Rozszerzyły się na wszystkie regiony kraju oraz wiele grup społecznych, zawodowych, politycznych, wiekowych i etnicznych, odrodziły także napięcia społeczne i narodowościowe.

Przyczyny[]

Kandania przeżywała liczne napięcia społeczne oraz polityczne w II połowie XX wieku, gdy kraj opracowywał zasady redefinicji swej narodowej tożsamości, której wykładnia opierała się na wydarzeniach z połowy XIX wieku, gdy przewrót części arystokracji i klasy średniej wprowadził monarchię parlamentarną i budować zaczął zręby nowoczesnego, scentralizowanego państwa. W II połowie XX wieku w siłę wzrósł wcześniej wydający się małym zagrożeniem mianijski nacjonalizm, szczególnie na centralnych stepach oraz w regionie Pifik. Kraj od dziesięcioleci borykał się też z problemem dofinansowania regionów wiejskich oraz ustawodawstwem socjalnym, zwłaszcza dla uboższych społeczności mianijskich. Dość oligarchiczną strukturę biznesu próbowały zreformować bez powodzenia, torpedowane przez lobbystów rządy różnych partii politycznych. Widoczne jeszcze w XXI w. było małe wsparcie dla regionalnej klasy średniej i zaniedbanie infrastruktury oraz gałęzi usług i przemysłu energetycznego. Wiele przedsiębiorstw prowadzonych przez niższą klasę średnią zostało wykupionych lub upadło przez niepodołanie konkurencji ze strony wielkich koncernów zagranicznych oraz oligopoli powiązanych niejasno z różnymi politykami, liderami duchowymi i społecznymi, czy zagranicznymi inwestorami.

Oburzenie ludności budziła, wprawdzie malejąca, lecz wciąż dostrzegalna, działalność przestępcza, objawiająca sie w handlu narkotykami, czy finansowaniu zbrojnych radykałów lewicowych, jak i prawicowych. Uwikłanie nierzadko bywały w to elity centralne i regionalne. Na przemian rządzące Pokój i Wolność oraz Partia Rozwojowa wymieniały jedynie skład administracji i wprowadzały zaufanych urzędników w regionie oraz ogłaszały "papierowe reformy" (lnakbot), niewdrażane de facto w życie. Nierozliczona była korupcja na różnym szczeblu i w różnych dziedzinach życia. W większych miastach tworzył się ruch oburzonych na działania deweloperów i osłaniających ich polityków różnych opcji, objawiające się m.in. w ustawianiu przetargów, czy eksmisjach mieszkańców, co drażniło zwłaszcza mniejszość mianijską. Podziały etniczne i społeczne zaznaczały się także w obrębie wspólnot religijnych. Duchowni mulinijscy i tobojscy czesto brali udział w lokalnych układach, nie biorąc w obronę ludzi dyskryminowanych, czy będących w trudnej sytuacji finansowej. Nie pomagało tworzenie grup pozornej odnowy moralnej, będących często rozsadnikami skrajnych ideologii społeczno-etnicznych, bądź/ i powiązanych ze światem przestępczym i polityką.

W 2019 r. pracę straciło w wyniku cięć budżetowych wielu nauczycieli i lekarzy, a ich oburzenie zwiększyło się, gdy minister edukacji Avim Nubsaal zaproponowała protestującym "przebranżowienie się". Problemy dotyczyły także przeładowania liczebnego szkół, archaicznych programów nauczania, słabej kontroli ministerstwa nad niektórymi placówkami, kiepskich płac, korupcji w kuratoriach i złego stanu technicznego budynków. Podobne bolączki doświadczały pracowników służby zdrowia oraz pacjentów. Bankructwo kilku prywatnych funduszy zdrowia w 2017 r. doprowadziło do próby stworzenia takowego przez rząd, lecz w 2019 r. ujawniono szereg nadużyć i niedoskonałości. Na jaw wyszły nagrania z udziałem kilku gubernatorów i poważanych lekarzy, dotyczące nieuczciwych praktyk biznesowych.

W czerwcu 2020 r. rząd zapowiedział podwyżki opłat za prąd i wodę, a także m.in. za akademiki i komunikację miejską. Oburzyło to część samorządowców, którzy mają prawo do ustalania własnej polityki podatkowej, a w większym stopniu studentów i młodych przyjezdnych pracowników. Światło dzienne ujrzały nagrania z udziałem czołowych ministrów, kilku sędziów, kapłanów, profesorów, biznesmenów i kilkunastu polityków opozycji, które poświadczały o skorumpowaniu elit. Minister budownictwa miał masowo wydawać zaprzyjaźnionym firmom zwolnienia z części podatków w zamian za obsadzenie zaufanych ludzi i krewnych w zarządach, zaś minister edukacji prowadziła tajne rozmowy z maurozyjskimi i lubijskimi potentatami naftowymi, zaocznie skazanymi za finansowanie skrajnie prawicowych bojówek, także w Kandanii. Kilku wiceministrom udowodniono nepotyzm, pranie brudnych pieniędzy, obraźliwe wpisy w internecie dotyczące pielęgniarek, czy studentów oraz szowinistyczne wypowiedzi antymianijskie. Premier Kumdze otwarcie zarzucano budowanie imperium medialno-przemysłowego i przekupywanie dziennikarzy, w korupcję i podejrzane kontakty podejrzani byli też pewni politycy opozycji.

Przebieg protestów[]

Początek protestów (czerwiec 2020)[]

Już w połowie czerwca w sieci i na ulicach większych miast organizowano drobne akcje protestacyjne i happeningi. Byli to głównie ludzie związani ze służbą zdrowia i samorządami studenckimi, ale też przedstawiciele środowisk lokatorskich i stowarzyszeń obywatelskich oraz niektórzy przedstawiciele show-biznesu, polityki i duchowieństwa. 15 czerwca pielęgniarki na Placu Miedzianym w stolicy obkleiły siedzibę Ministerstwa Zdrowia i Kultury satyrycznymi afiszami przedstawiającymi minister zdrowia. 17 czerwca rozpoczęły protest, żądając podwyżek płac i polepszenia warunków pracy. Po kilku dniach dołączyli do nich lekarze. Policja kilkakrotnie wylegitymowała zgromadzonych, lecz ci wciąż na nowo się gromadzili, wsparli ich studenci, aktywiści miejscy i sympatycy ruchów obywatelskich. 19 czerwca użyto pałek wobec kobiet formujących, jak same to nazwały, "kordon sanitarny" wokół siedziby Min. Zdrowia. Doszło do pierwszych starć służb z co agresywniejszymi manifestantami. Pielęgniarki w całej Kandanii rozpoczęły strajki głodowe i formowanie "kordonów" wokół budynków publicznych. Ich stanowisko zaogniły uparcie powtarzane deklaracje rządowe odnośnie odmowy spełnienia żądań oraz ujawnienie uważanej powszechnie za obraźliwą wypowiedź minister zdrowia wypowiedzianą na zebraniu partii rządzącej na temat protestujących "Niech leczą sami siebie".

Zaostrzenie nastrojów i organizowanie się protestujących (23 VI -16 VIII 2020)[]

22 czerwca do strajku w stolicy, dużych ośrodkach i miasteczkach dołączyły rzesze studentów, prawników, rzemieślników, a także przedsiębiorcy, aktywiści społeczni, rolnicy i artyści. Pewni pisarze i aktorzy ogłosili w sieci wsparcie dla protestu. Użycie przez policję gazu łzawiącego i poszkodowanie kulami gumowymi 5 osób 23 czerwca zradykalizowało nastroje na Placu Miedzianym. Różne grupy społeczne, zawodowe, polityczne i religijne zaczęły organizować własne delegacje. Oburzenie tłumów nieco osłabło po zapowiedziach premier co do podjęcia reform społecznych. 29 czerwca burmistrz Kamy wezwał jednak manifestantów do opuszczenia centralnego placu stolicy. Wobec odmowy w porozumieniu z rządem ratusz wysłał na Plac siły porządkowe, które otoczyły manifestujących i wezwały ich do wycofania się. Negocjacje prowadził w imieniu protestujących 30-letni prawnik z Pifik, Mianijczyk Hnughi Mŏsnasatta, czym zyskał sobie uznanie zgromadzonych. Siły porządkowe zerwały ugodę 2 lipca, jako pretekst podając prowokacje nacjonalistów kandanijskich, którzy mieli obrzucić radiowozy petardami. Policja oraz Specjalna Jednostka Ochrony "Vomdêg" (Pantera), o której obecności opinia publicznia nie wiedziała, w nocy przypuściły atak na protestujących z użyciem pałek, armatek wodnych i gumowych kul. Szturm mający na celu wyprzeć "samozwańcze milicje radykałów" (których w rzeczywistości nie było), nie powiódł się wskutek nieprzejednanej postawy 39-letniego Mduhtaana Vimsnifa, umiarkowanego nacjonalistycznego społecznika i byłego artysty, który zaangażował się w działania prosocjalne rok wcześniej, a także mulinijskich i tobojskich kapłanów, którzy sformowali "łańcuch pokoju" wokół protestujących. Nagrania zgromadzonych ujawniły stosowanie tortur przez oddział SJO, a już sama jego obecność nazajutrz wstrząsnęła społeczeństwem. Opozycja zaczęła żądać najpierw dymisji szefa stołecznej policji, potem zaś miejskich władz oraz dymisji samej premier, Aztari Kúmgá. Oburzenie obywateli wykazały marsze wsparcia dla manifestantów w całym kraju. Skrajni lewicowi i nacjonalistyczni- kandanijscy i mianijscy działacze- wszczęli bójki z policją, rozpoczęto, potępioną przez przywódców protestujących, akcję demolowania komisariatów i zastraszania policjantów. Władze wykorzystały to jako pretekst do prewencyjnych aresztowań krytykujących rząd radykalnych polityków oraz do delegalizacji paramilitarnego, szowinistycznego, lecz, co ciekawe, prospołecznego ruchu "Samikaht" (Cięciwa).

Protestujący w regionach zaczęli się organizować w komitety wsparcia, łączące ludzi o różnym pochodzeniu, poglądach i celach. Łączyła ich chęć zmiany sytuacji, przeważali młodzi Kandanijczycy, często świadomie ignorujący dotąd nierzadko bolesne w skutkach podkreślanie etniczności ogólnokandanisjkiej, bądź mianijskiej. Niżsi duchowni nierzadko zaczęli ujawniać nadużycia centrali, prawnicy prezentowali przykłady nadużyć służb i deweloperów, demaskowali afery. Baza społeczna protestów w regionach i stolicy poszerzała się. Organizowanie się mainifestantów poza Kámą wymusiło niejako oddolnie organizację na Placu Miedzianym. Wówczas dopiero ujawniły się sprzeczności interesów między protestującymi. Były to niesnaski etniczne, ale i spory gospodarcze, czy światopoglądowe. Wśród zgromadzonych znajdowali się lewicowcy, demokraci, nacjonaliści kandanijscy i mianijscy, politycznie wybitnie skłóceni, a także konserwatywni toboiści i muliniści. W dodatku parlamentarna opozycja próbowała ostentacyjnie dołączyć do protestu. Wiele lokalnych strajków i akcji przejęła lewica i mianijscy działacze, lecz w stolicy środowisko prawnicze, lekarskie i aktywiści obywatelscy przynajmniej do sierpnia blokowali te akcje, oskarżając, iż politycy pragną spijać sukcesy kosztem krwi i ofiarności zwykłych obywateli. Partia Rozwojowa spróbowała więc innego działania- pojedynczy działacze angażowali się w pomoc różnym frakcjom, organizowali też lokalne akcje i pomoc prawną, przez fundacje finansowali też różne przedsięwzięcia. Częściowo to wzmacniało protest, lecz na krótką metę. Zaangażowanie niektórych oskarżonych o korupcję działaczy wykorzystali w swej narracji rządzący, ale i konkurujące stronnictwa. Z czasem partie parlamentarne uzależniły od siebie poszczególne frakcje, najsilniej było to widoczne w przypadku Mianijskiej Partii Wyżyn, która finansowała mianijskie siły porządkowe i prawicowych aktywistów tej narodowości.

Ujawnił się konflikt na linii Mŏsnasatta-Vimsnif. Tego pierwszego popierali głównie działacze mianijscy różnych opcji, regionaliści, społecznicy umiarkowanie konserwatywni, centrowi i lewicowi, a także część toboistów, drugiego zaś- konserwatywni muliniści, nacjonaliści kandanijscy, narodowi demokraci, często też ludzie z nizin społecznych. Na niektórych polach obaj liderzy rywalizowali o zbliżone grupy zwolenników. Z czasem wyłonili się też nowi liderzy, jak skrajna demokratka Omu Tisaghamakka, wspierana przez większość Mianijczyków, przedstawicieli imigrantów, lewicy i część inteligencji toboistycznej. Vimsnif w wyniku porozumienia wewnętrznego miał organizować siły porządkowe, czuwające nad bezpieczeństwem zebranych, szybko jednak zmieniły się one w jego prywatną quasi-milicję, służącą do agitacji, zbierania zwolenników oraz w dokuczaniu, a w skrajnych przypadkach biciu oficjalnie znajdujących się po tej samej stronie imigrantów lubijskich, dahenijskich, czy kurumijskich. Mŏsnasatta miał zająć się tworzeniem sieci klubów dyskusyjnych, sieci kontaktów oraz dialogiem z rządem. Premier 18 lipca ogłosiła plan naprawczy, opierający się na zasadach sprawiedliwości społecznej, solidarności, porozumienia i poszanowania pluralizmu. Z liderów protestu kategorycznie odrzuciła jego ofertę tylko Tisaghamakka, którą prawica oskarżała o wspierania bojówek mianiskich. Te nie były jednak jednorodne, gdyż miały charakter prawicowy, jak i lewicowy, były wykorzystywane przez różne strony rywalizacji wewnątrz protestu, a nawet przez służby. Inni liderzy sformowali delegacje, lecz ich starania storpedowali lokalni działacze, domagający się udziału w nich. Vimsnif odmówił, oskarżając rolnika Takkbama Gêdlâssuba, szefa protestów na południu, o chęć rozbicia jedności protestujących. Narastający chaos wykorzystał rząd i 21 lipca premier wysłała na Plac Miedziany oraz do niektórych miast na południu kraju armię. Gdzieniegdzie, także w stolicy, manifestanci dali sie sprowokować. Bojówki różnych opcji spowodowały, iż 5 policjantow i 2 żołnierzy znalazło się w stanie krytycznym, a najpewniej w wyniku zbłąkanej kuli zginęła 15-letnia dziewczyna Tivi Msab. Tragedia stała się punktem przełomowym. Na ulice wszystkich miast-stolic regionów, ale i nawet wsi wyszły tłumy ludzi wszystkich opcji, domagając się śledztwa w sprawie nadużyć i ostrych kar dla służb porządkowych, a jej nazwisko i zdjęcie stały się symbolami oporu obywatelskiego znanymi w całym Esakarze.

Mŏsnasatta wykorzystał narastające zwątpienie i słabnące morale w obozie protestujących. Przeczuwał zagrożenie ze strony prawicy i radykalnej lewicy, zależało mu też na zachowaniu jedności. 28 lipca ogłosił powstanie Zjednoczonego Ruchu- Obywatele dla Ojczyzny, 2 sierpnia przekształconego w Kandańskie Porozumienie Obywatelskie. Ogłosił bez wiedzy Vimsnifa i Tisamaghakki ich akcesję do inicjatywy. Miała ona gromadzić wszystkie siły przeciwne rządowi i chcące wprowadzenia realnej demokracji i sprawiedliwości w Kandanii. Vimsnif protestował przeciwko temu ruchowi, argumentując, iż dołączenie do inicjatywy Mianijczyka powinno było być konsultowane z jego otoczeniem. By załagodzić narastające spięcia, obie strony wszczęły rozmowy zakończone fiaskiem 14 sierpnia. Dzień później Vimsnif ogłosił powstanie Sojuszu Narodowo-Wspólnotowego Kandanii, zwanego w skrócie Kanbad. Miał skupiać prawą, lecz pro-centralistyczną i wspierającą kandański etnocentryzm część opinii publicznej, zwalczającą mianijski separatyzm, ale i zastany, zmurszały układ polityczny. Jednocześnie stronnictwo Vimsnifa przynajmniej nie wystąpiło z KPO, co udobruchało Mŏsnasattę. Rozbieżności w sprawach socjalnych, mniejszości, organizacji służb porządkowych w obrębie protestujących, czy stosunku do pojęcia narodu ("Kto jest a kto nie jest Kandańczykiem"?- ktore to pytanie miał zadać nacjonalistyczny działacz Ovim Hmarghin na zjeździe ugrupowań narodowych w lipcu) spowodowały jednak, iż ostatecznie na początku września Kanbad de facto wyłamał się z KPO. Nieformalną secesję ogłosiła też rosnąca w siłę Omu Tisaghamakka, która 24 sierpnia założyła Koalicję Socjalną, grupującą lewicowych intelektualistów, część duchownych, przedsiębiorców, środowiska robotnicze i rolnicze. I to ugrupowanie dotknął kryzys gdy wskutek radykalizmu działaczki we wrześniu wycofało się z niego wielu bardziej centrowych działaczy, wracając do KPO głównie jako Ugrupowanie "Pośrodku". Agrarną platformę, Porozumienie Ludowe, dość konserwatywną i raczej współpracującą z nacjonalistami, choć i z lewicą, stworzył Takkbam Gêdlâssub. Po okresie dużej popularności straciła ją na rzecz mainstreamowych ruchów.

W czasie politycznych roszad wśród antysystemowej opozycji inicjatywę próbowały przejąć partie parlamentarne. Partia Rozwojowa zaprosiła na rozmowy lidera KPO, lecz ten odmówił, argumentując, iż chce rozmawiać z całą klasą polityczną. Udało się natomiast zwerbować licznych działaczy Porozumienia Ludowego i kilku z Koalicji Socjalnej. Porozumienia programowe zaczęli podpisywać z największą partią opozycji centrystyczni liderzy regionalnych protestów, lewicowcy zaś rozmawiali z ugrupowaniami parlamentarnej lewicy. Mianijska Partia Wyżyn spotkała się z konkurencją nacjonalistycznej lewicy mianijskiej i ugrupowań socjaldemokracji. Jedynie w Kamie i kilku dużych miastach ponownie nie udało się establishmentowi przejąć kontroli nad siłami protestujących. Tymczasem rządząca Pokój i Wolność zaczęła podminowywać pozycje demonstrantów, przykrywając własne błędy poprzez eksponowanie prawdziwych bądź sfałszowanych nieudolności i przestępstw środowisk opozycyjnych. Nagłaśniano różne sprawy na antenie państwowej telewizji i nadawców regionalnych, prawdopodobnie z obu stron dochodziło do zastraszeń i korupcji politycznej. Oskarżano liderów nacjonalistów o podżeganie do nienawiści, mianijskich przywódców o ciągoty separatystyczne, lewicę o radykalizm antypaństwowy, a centrystów o udawanie, iż nie są ukrytymi ludźmi Partii Rozwojowej. Jednocześnie PiW i PR pilnowały solidarnie, by antyrządowe siły nie zajęły ich miejsca na scenie politycznej. Bezskutecznie jednak, gdyż jak pokazało badanie z 14 IX 2020 r., na KPO zagłosowałoby 24% dotychczasowych wyborców PiW oraz 46% wyborców PR. Wraz z kontrofensywą głównych partii, ruchy szły też w drugą stronę- wielu polityków deklarowało przejście do nowych antyestablishmentowych stronnictw.

Na drodze do porozumienia (połowa VIII- 14 X 2020)[]

Mŏsnasatta na początku września opracował wraz z reprezentantami wszystkich- od skrajnej lewicy po narodowców (wyjąwszy anarchistów i mianijskich szowinistów)- mapę drogową na rzecz porozumienia ogólnonarodowego, którą przedstawił rządowi na konferencji prasowej 2 września. Oparta była na pięciu głównych filarach: wzajemne wyrzeczenie się przemocy- rozbrojenie bojówek i rezygnacja z ostrej amunicji przez siły porządkowe, chęć rozmów z obywu stron- rządu i demonstrantów, wzajemne przyznanie się do błędów- np. prowokacji czy pobić z obydwu stron, wymiana składu rządu z perspektywą dymisji premier wraz z powołaniem rządu technicznego (efektem miały być przyśpieszone wybory) oraz rezygnacja z dezinformacji i propagandy, dotyczący tej prowadzonej w telewizji państwowej, jak i w powstałych mediach antyrządowych. Rząd początkowo odrzucił propozycję lidera KPO, lecz wskutek topniejącego poparcia i trudnej sytuacji ekonomicznej 19 września wysłał jako negocjatora Kudummę Butmu, bezpartyjnego eksperta w dziedzinie prawa i administracji oraz licznych, związanych z rządem, choć nie tylko, fachowców. KPO także wyłonił swoich negocjatorów, na których czele stanęła Loghim Yákas związana z centrystami i wykształcona w Kilungii szefowa Instytutu Badań Społecznych i Politycznych. Pierwsza tura rozmów zakończyła się brakiem jakiejkolwiek wspólnej konkluzji, lecz premier pod naciskiem mediów i apeli międzynarodowych, a także koalicjantów zdecydowała się zdymisjonować kontrowersyjnego ministra obrony, Ogovę, z powodu faktu rozprawy z demonstrantami z użyciem wojska, a następnie stanowiska stracili również ministrowie zdrowia, edukacji, pracy i przemysłu oraz szef resortu administracji i służb. Do dymisji podali się też Naczelny Dowódca Policji Kandanii oraz głównodowodzący siłami lądowymi. W wyniku tych ruchów 2 października rozpoczęto drugą fazę rozmów. Jednocześnie szef KPO zadbał, by całkowicie zlikwidować bojówki narodowe wierne jeszcze KPO, udało mu się wymóc zgodę Vimsnifa na niedopuszczanie jego milicji do miasteczka namiotowego jego stronnictwa. Wypowiedział wojnę korupcji i niejasnym powiązaniom w swym ugrupowaniu, rozstał się też z kontrowersyjnym współpracownikiem, Gáradem Uttahdakim. W wyniku intensywnych rozmów i dołączenia części bardziej prawego skrzydła i Mianijczyków, na początku osiągnięto porozumienie co do zezwolenia na dopuszczenie do rządu demonstrantów, ale tylko jako wiceministrów. Nie udało się przekonanie, by rząd mianował bezpartyjnych szefów resortów oraz aby przeprowadzić choć wybory samorządowe. Policja zrezygnowała z ostrej amunicji i ogłosiła ukaranie funkcjonariuszy, którzy dopuścili się ekscesów. Premier kategorycznie odmówiła rezygnacji z urzędu i ostatecznie Mŏsnasatta musiał ustąpić w tej kwestii. za co został ostro skrytykowany przez lewicę i narodowców, co zagroziło, iż KPO zawęzi się jedynie do centrum. Ostateczne porozumienie podpisano 14 X 2020 r. Obejmowało ono wszystkie filary propozycji lidera KPO prócz dymisji premier i przedterminowych wyborów. Obiecano spełnić żądania demonstrantów, aby przeprowadzić oddłużenie szpitali, szkół, zwiększenie budżetu na ekologię i potrzeby socjalne, zwalczanie korupcji, decentralizację administracji, odpartyjnienie instytucji i ochronę przemysłu lekkiego oraz rodzimego rolnictwa. Rząd z niechęcią wszczął dialog z mianijskimi narodowcami, podpisując z nimi porozumienie 1 XI, obejmujące zwiększenie nakładów na naukę języków regionalnych, zgodę na dofinansowanie prasy mianijskojęzycznej, działalności mianijskich instytucji kulturalnych i religijnych oraz na otwarcie mianijskiego kanału telewizji narodowej i programów w tych językach na ekranach nadawców regionalnych. Krytycy porozumienia z prawicy i centrum wskazywali, iż de facto tworzone inicjatywy będą kontrolowane przez politycznych decydentów mianijskich, a nie rzeczywistych społecznych, apolitycznych działaczy. Lewica grzmiała o "porozumieniu dwóch obozów nacjonalistycznych", a także apelowała bezskutecznie o poprawę warunków imigrantów poprzez m.in. objęcie kontroli państwa nad umowami o pracę.